czwartek, 20 września 2012

Oriflame Oxygen Boost Mask czyli maseczka dotleniająco - nawilżająca

Dzień dobry! Dziś obudziłam się przez niesamowity ziąb w pokoju. Mogliby zacząć już grzać, nie obraziłabym się ;) Po wypiciu ulubionej earl grey (ach, ta bergamotka), postanowiłam napisać posta o kosmetyku, do którego mam mieszane uczucia.

Czy któraś z was skusiła się kiedyś na produkty Oriflame? Dopóki nie miałam w pobliżu konsultantki, wiedziałam tylko, że firma ta istnieje i że kosmetyki mają droższe niż w Avon ;) Okazało się, że koleżanka z roku zajmuje się "dystrybucją" tych kosmetyków, więc z ciekawości poprosiłam o katalog. Sama książeczka okazała się niezwykle kusząca... jak miałabym nie skorzystać z tylu ciekawych rozwiązań? Wybrałam kilka produktów w tym Oxygen Boost Mask czyli maseczkę dotleniająco - nawilżającą


Co produkt ma robić? Na stronie producenta możemy przeczytać, że maska to "idealny zabieg rewitalizujący dla skóry narażonej na zanieczyszczenia i stres. Przyspiesza usuwanie toksyn, poprawia oddychanie na poziomie komórkowym." źródło. Brzmi bardzo fajnie, prawda? Przyjrzyjmy się składnikom tego preparatu.


Na pierwszym miejscu AQUA, następnie CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE (trójglicerydy, olej neutralny, natłuszcza, wygładza i uelastycznia skórę), GLYCERIN (alkohol, triol, nawilża), BUTYLENE GLYCOL (alkohol, diol, rozpuszczalnik innych substancji, przez niektóre źródła uważany za toksyczny źródło, źródło), DIMETHICONE (polimer sylikonowy, działanie nawilżające, nabłyszczające), GLYCERYL STEARATE (ester kwasu stearynowego i gliceryny, emulgator, może być komedogenny, odpowiada za tworzenie filmu), PEG-100 STEARATE (niejonowa substancja powierzchniowo czynna, emulgator, solubilizator), POLYACRYLATE-13 (syntetyczny polimer akrylowy, odpowiada za tworzenie filmu), PHENOXYETHANOL (konserwant półsyntetczny, zastępstwo dla parabenów źródło, może tworzyć wypryski źródło), CAPRYLYL GLYCOL (emolient, może być komedogenny, odpowiada za tworzenie filmu), TOCOPHERYL ACETATE (octan witaminy E, antyoksydant), DIMETHICONE/VINYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER (elastomer silikonowy, absorbuje sebum, wygładza, matuje), POLYISOBUTENE (emolient, ułatwia rozprowadzanie kosmetyku, zmiękcza i wygładza naskórek, tworzy film), PARFUM (zapach), METHYLPARABEN (konserwant), XANTHAN GUM (zagęszczacz, polisacharyd pochodzenia mikrobiologicznego), POLYSORBATE 20 (nietoksyczny, nowoczesny emulgator otrzymywany z oleju kokosowego), SORBITAN ISOSTEARATE (emulgator, ester kwasu stearynowego z sorbitolem), PROPYLPARABEN (konserwant, uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów), ETHYLPARABEN (konserwant, przeciw drożdżom i pleśni), LAMINARIA DIGITATA (wyciag z alg), SILICA (krzemionka, wypełniacz), SODIUM PCA (sól sodowa kwasu piroglutaminowego, filmotwórcza, odpowiedzialna za utrzymywanie wody w naskórku, nawilża, wygładza skórę), UREA (mocznik, zmiękcza warstwę rogową i złuszcza zrogowaciały naskórek), TREHALOSE (disacharyd, nawilżanie), POLYQUATERNIUM-51 (polimer biomimetyczny, składnik silnie nawilżający), SODIUM HYALURONATE (mukopolisachryd, składnik silnie nawilżający), CHLORPHENESIN (konserwant), CI 42090 (barwnik niebieski), CI 17200 (barwnik czerwony).

Ufff... ale tego jest. Z jednej strony dziwi mnie, że przy tylu substancjach nawilżających produkt ten jest taki przecięty. Z drugiej, że ma aż tyle "brzydkich" składników.


Zapach kosmetyku przyjemny, kolor biały wpadający w niebieski, konsystencje trudno mi określić... bardzo śliski krem? Już wiem, jak wam to przybliżyć, po prostu przypomina maski do włosów, tylko bardziej lepka. Maskę nakładam na oczyszczoną twarz i czekam 10 min. Następnie polecane jest aby nadmiar usunąć wacikiem kosmetycznym. Moim zdaniem to jest bardzo złe rozwiązanie, ponieważ po użyciu tego kosmetyku skóra jest bardzo... błyszcząca, wręcz oblepiona. Do tego gdy przejedziemy wacikiem po skórze, pojawi się mnóstwo zrolowanych, niebieskich grudek. Trudno w ten sposób oczyścić skórę. Zapomniałam jeszcze dodać, że po nałożeniu maski czujemy delikatne pieczenie. Tłumaczone jest to "dotleniającym działaniem", ale szczerze mówiąc zastanawiam się jak, tak przepakowany substancjami tworzącymi film, preparat ma działać dotleniająco. Jednak muszę przyznać, że nawilża dobrze. Skóra jest miękka, ale komfort użytkowania żaden.

Podsumowując, nie jest to zły kosmetyk, lecz za maskę 75 ml w cenie 25 zł oczekiwałabym przynajmniej lepszego wchłaniania, już nie wspominając o lepszych efektach.

A wy? Korzystacie czasem z kosmetyków Oriflame?  

5 komentarzy:

  1. Z Oriflame najbardziej lubię mascarę Wonder Lash :)
    Tej maseczki nigdy nie miałam i nie moge powiedzic jak się u mnie sprawdzila...

    OdpowiedzUsuń
  2. używałam tej maseczki 2 razy, w moim przypadku nie było żadnego szczypania, ale myślę, że to zależy od skóry:) to zmywanie wacikiem też mi nie przypadło do gustu, maska zostawia nawilżającą warstwę, wiec stosowałam tylko przed snem:) podsumowując taki zwyklak, ale na pewno nie za cenę 25zł:) a co do innych kosmetyków z oriflam'u to lubię ich pomadki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. z oriflame chyba nigdy nic nie miałam, jakoś mnie nie kusiły nigdy te kosmetyki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może być niezła:) no ale właśnie czy za tą cenę, warto? Chyba są lepsze w tej cenie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może być niezła:) no ale właśnie czy za tą cenę, warto? Chyba są lepsze w tej cenie:)

    OdpowiedzUsuń