piątek, 31 sierpnia 2012

Zmatowione

Witajcie! Dawno mnie nie było, ale to wina pewnego nieplanowanego wakacyjnego wyjazdu. Już jestem na miejscu i chce wam przedstawić nowy lakierowy nabytek. Otóż na wyjeździe zdobyłam Foggy Top Coat od Vipera Cosmetics. Bardzo długo szukałam ładnych matowych lakierów, ale każdy który kupiłam był niewypałem. Pomyślałam, że warto spróbować topu na zwykłych lakierach :)  Jednak jak się okazało zakup topu nie jest prostą sprawą. W jakiej drogerii nie pytałam nie posiadali owego. Co więcej jedna pani ekspedientka niemal z oburzeniem na moje pytanie o matowy lakier odparła "Ale o co pani właściwie chodzi chodzi? Jak to matowy?"... Jak w życiu bywa, zakupu topu dokonałam przez przypadek, na wspomnianym wcześniej wyjeździe :) 

Rimmel London 60 Seconds 17 + mat




I tak oto moja pierwsza próba przebiegła z użyciem Rimmel London 60 Seconds nr 17, śliczny granatowo fioletowy kolorek. Top bardzo szybko schnie, ale trzeba chwile poczekać zanim stanie się "twardy" - łatwo go wgnieść lub porysować mimo, że wygląda już na suchy. Wydaje mi się, że lakier bazowy stał się odrobinę ciemniejszy niż normalnie. Mat utrzymuje się długo. Nie przeszkadzało mu mycie włosów, ani naczyń. Jednak najładniejszy efekt był pierwszego dnia. Po 3, 4 dniach mat zaczął się częściowo ścierać. Jest to i tak lepszy wynik niż w przypadku większości matowych lakierów kolorowych, których miałam okazję używać :)
 
Manhattan Lotus Effect 55K + mat
Drugim podejściem było użycie topu wraz z lakierem Manhattan Lotus Effect nr 55K, jasny jednak intensywny, krzykliwy róż. Efekt jest świetny, kojarzy mi się z lalkami Barbie. Nie to żebym w tym wieku fascynowała się plastikową blondynką ;), ale kolor idealnie wpasowuje się we wspomnienie tego charakterystycznego różu. Mat trzyma się 3 dni bez żadnego "błysku", co sugeruje, że bazowy lakier też w pewien sposób wpływa na trwałość wykończenia.
   
Czy jestem zadowolona z zakupu? Zdecydowanie tak. Mogę używać topu z każdym lakierem i każdym zdobieniem jakie wykonam. Muszę dodać, że Foggy Top Coat nie robi smug, szeroki pędzelek pozwala na szybką i wygodną aplikację. Nie miałam wcześniej matowego topu, nie wiem też czy inne firmy proponują coś takiego, ale muszę przyznać, że szukałam go całkiem długo. Wydaje mi się że essence miało w swojej ofercie podobny, jednak nie jestem pewna ;) 

A jakie jest wasze doświadczenie z matowymi lakierami lub topami? Podoba wam się takie wykończenie?

środa, 22 sierpnia 2012

Żelowy płyn micelarny



Dziś przedstawię wam płyn micelarny Tolerans Clear od Dermedic do skóry wrażliwej i naczyniowej, który nabyłam w aptece za niecałe 28zł. Potrzebowałam czegoś delikatnego do demakijażu i muszę powiedzieć, że się nie zawiodłam. Płyn ma żelową konsystencję przez co jego aplikacja jest bardzo wygodna. Jeszcze nie zdarzyło mi się wylać zbyt dużo na wacik ;) Jakie substancje aktywne możemy znaleźć w środku? Sok z Brzozy działający jako delikatny środek dezynfekujący i oczyszczający, Olej Macadamia z wysoką zawartością tłuszczów nienasyconych, nadaje żelowi "poślizg", nadaje elastyczność skórze, Alantoina przyspiesza proces gojenia oraz wygładza szorstką skórę, a teraz najbardziej tajemniczy składnik Venuceane. Musiałam trochę poszukać, gdyż na stronie Dermedic udostępniony opis jest bardzo tajemniczy:

"Ekstrakt termalny, który wzmacnia naturalny system ochrony skóry. Regeneruje uszkodzone komórki skóry i stymuluje produkcję ochronnych lipidów. Na długo nawilża i poprawia kondycję skóry. Łagodzi, rewitalizuje i uelastycznia skórę." Dermedic

Wieczko i dozownik butelki.
 Po przeczytaniu tego akapitu nie do końca wiadomo czym jest wspomniany "ekstrakt termalny". Kto pyta (wujka google) nie błądzi więc... znalazłam! Jest to ekstrakt pozyskiwany jest z bakterii głębinowych Themus thermophilus zdolnych do życia w ekstremalnych warunkach, takich jak temperatura ok. 75°C. Jest on używany w kosmetykach, gdzie zazwyczaj wymaga aktywacji cieplnej którą uzyskuje się np. przy masażu twarzy wacikiem :) Jako ciekawostkę muszę dodać, że enzym uzyskiwany z tych bakterii wykorzystuje się badaniach naukowych, chodzi o dobrze znaną wszystkim tym, którzy choć raz robił PCR, termostabilną polimerazę DNA rTh ;) Znalazłam też porównanie, że Venuceane trzy razy silniejszy niż witamina E, czyli jest bardzo silnym antyoksydantem chroniącym warstwę lipidową komórki.

Kropelka żelu na szklanej powierzchni.
 Jak radzi sobie z demakijażem? Bardzo dobrze, choć muszę przyznać, że mój dzienny make up jest bardzo delikatny bez użycia wodoodpornych kosmetyków, więc nie wiem jak poradziłby sobie z takim wyzwaniem. Czasem używam go także po myciu twarzy, gdy jestem zmuszona korzystać z bardziej drażniących środków. Ma działanie kojące, dobrze oczyszcza skórę, delikatnie nawilża. Z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim osobom o wrażliwej, naczyniowej skórze! 

sobota, 18 sierpnia 2012

Peeling kremowy do twarzy

 Zacznę od ostatniego odkrycia. Robiąc zakupy w aptece, co związane było z przytłaczającym przeziębieniem, dostałam próbki peelingu kremowego Iwostin z serii Purritin. Oprócz wody termalnej zawiera on w sobie α- i β-hydroksykwasy działające keratolitycznie (rozluźniają połączenia między martwymi komórkami naskórka, dzięki czemu działają złuszczająco), zielone granulki wosku jojoba (złuszczanie mechaniczne) oraz sól cynkową kwasu PCA nazwaną Zincidone® regulującą wydzielanie sebum. Peeling zawiera także łagodzącą alantoinę, której moim zdaniem preparat zawdzięcza zapach, i Diisethionate Hexamidine czyli substancję o działaniu bakteriostatycznym i bakteriobójczym. 

 Peeling ma bardzo miłą, kremową konsystencję, w której widać zielone drobinki. Granulek nie jest zbyt wiele, jednak nie rozpuszczają się podczas użycia kosmetyku.  Tak jak wspomniałam wcześniej, zapach jest bardzo neutralny, moim zdaniem zbliżony do zapachu samej alantoiny. Stosowanie jest proste: po oczyszczeniu twarzy na wilgotną jeszcze skórę, należy nałożyć peeling i masować kolistymi ruchami przez 1-2 minuty. Po masażu zmywamy preparat z twarzy, osuszamy i cieszymy się nieziemsko gładką buzią :)   

Nie chce przesadzać, ale jest to jeden z lepszych peelingów, które do tej pory miałam okazje wypróbować, a jestem posiadaczką wymagającej i kapryśnej skóry. Mimo zawartości hydroksykwasów nie zaobserwowałam pieczenia. Bałam się także cynku, który jednak nie podrażnia w tym wydaniu ani trochę. Po zastosowaniu peelingu nie ma efektu ściągniętej skóry, żadnego dyskomfortu, przesuszenia, a wręcz przeciwnie. Twarz jest milutka i cały czas ma się ochotę jej dotykać ;) Polecam, przynajmniej do wypróbowania. 

Zaczynam!

Witajcie na moim nowym blogu. Nie trudno domyślić się jakiej tematyce będzie on poświęcony ;) Znajdziesz tu opisy moich przygód z przeróżnymi kosmetykami, jednakże mam nadzieje, że znajdzie się też trochę miejsca na inne wpisy. Zdaję sobie sprawę, że miejsc takich jak to znajdzie się w sieci sporo, ale spróbuje zaciekawić Was swoim spojrzeniem na kwestie mazideł.  

Pozdrawiam serdecznie,
Regi